Czy można napisać książkę o rypaniu kogoś w tyłek i zrobić to na poziomie? Zanim odpowiem na to pytanie cofnijmy się trochę wstecz.
Nie tak dawno jedno wydawnictwo miało całkiem miłą promocję. Multum książek z ceną -60%. Sporo czytam, więc gdy tylko się o tym dowiedziałem postanowiłem skorzystać. Nie no, żartuję. Nie mam czasu czytać, gdy porno czeka, więc wyrabiam ledwo jedną książkę miesięcznie. Słabo. Co mówicie? 19 mln polaków nie przeczytało w 2014 r. żadnej książki? Ja pierdolę... A co do porno...
Ad meritum. Przy tej promocji zauważyłem, że przecenionych jest też kilka książek, których normalnie bym nie kupił. M.in. Seks analny bez tajemnic autorstwa Tristan Taormino. Uprzedzając skojarzenia z Tristanem i Izoldą, tym razem to kobieta. Wg tego, co znajduje się w książce w notce poświęconej autorce jest często nagradzaną felietonistką, wydawcą i reżyserem filmów dla dorosłych. Pojawiała się w CNN, HBO, prowadzi wykłady dotyczące seksualności, płci, feminizmu i pornografii... Dobra, znudziło mnie, lecimy dalej. Najważniejsze co trzeba z tego zapamiętać, że jest babką, która napisała książkę o seksie analnym. I to nie jedną książkę o seksie analnym.
Pierwsze co rzuca się w oczy po wzięciu tego tytułu do ręki, to jakość wydania. Nie spodziewałem się tego, co dostałem. Patrzę na moje regały i szukam czegoś, co mogłoby konkurować z Seksem analnym bez tajemnic i ciężko cokolwiek znaleźć. Może artbooki mangaków, cała reszta zdecydowanie ustępuje. 176 stron papieru kredowego, napchane do granic możliwości kolorowymi zdjęciami i kolorowymi wyróżnikami różnych części tekstu. Dobrze dobrana czcionka, doskonale sformatowany tekst. Książka dodatkowo jest też szyta. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nie tego się spodziewałem po książce za kilka zł traktującej o ruchaniu w tyłek.
A co w środku? Książka podzielona jest na 15 rozdziałów, z czego 3 są oszukane. W sensie są dokładnie tym samym, czyli historyjkami erotycznymi, są nawet tak samo zatytułowane, więc realnie jest ich 12. Krok po kroku przedstawiają czytelnikowi zagadnienie seksu analnego (no shit Sherlock...) zaczynając od budowy narządów rozrodczych i odbytu, a kończąc na pozycjach dla zaawansowanych akrobatów cyrkowych z 10 letnim stażem. Zostaje więc nam wytłumaczone, dlaczego "w tyłek boli" to mit, jak zacząć, żeby tego mitu nie powielać i gdzie szukać przyjemności (podpowiem- w dupie, hehehehe...). Znajdziemy też różne złote rady na temat tego, jakich środków poślizgowych używać i jakich zabawek, czy też pomysły na rozwiązanie problemów, o których nie pomyślelibyście, że możecie je mieć. Np. co zrobić, jeśli chcecie komuś wsadzać palce w tyłek, ale macie długie paznokcie i ani nie chcecie ich przycinać, ani nie chcecie podrażnić jelita? Odpowiedź okazuje się banalnie prosta. Wypychacie końcówki palców lateksowej rękawiczki watą i zakładacie na dłoń. Problem rozwiązany. 10/10. Nie wpadłbym na to. Wy też nie.
Stąd przechodzimy do opisu pozycji podzielonych według stopnia zaawansowania. Każda z nich jest naprawdę nieźle opisana. Wraz z plusami i minusami, alternatywnymi wariantami oraz poradami co jeszcze można robić w tak zwanym międzyczasie, gdy wciskamy coś w tyłek partnerce/partnerowi. Są też zdjęcia je obrazujące.
Książka ogółem jest pełna większych i mniejszych zdjęć, tematycznie związanych z wątkiem przewodnim tytułu (jeśli wyleciało Wam z głowy przypomnę- seks analny). Jest dużo nagości, ale jedyne co zobaczycie w pełnej krasie to cycki. Modele zawsze tak się wyginają, że nic innego nie widać. Zdjęcia aspirują do bycia zmysłowymi i całkiem im się to udaje. W galerii sztuki pewnie nigdy się nie znajdą, ale nie ma w nich tego pornograficznego zacięcia. Podobnie sprawa ma się ze wspomnianymi wyżej rozdziałami-opowiadaniami.
Jeśli ktoś piszę książkę o seksie analnym z pozycji wykładania na uniwersytetach seksualności, płci i feminizmu, to należy się spodziewać, że zrobi to z nowoczesnym podejściem do zagadnienia. Czyt. książka porusza kwestię wzięcia w tyłek dla każdego, niezależnie czy jest hetero/homoseksualnym mężczyzną/kobietą w związki z mężczyzną/kobietą. Losujcie dowolne zestawienia tych trzech, z pewnością znajdzie się dla takiego związku jakaś informacja i dobra rada.
Niestety, a właściwie moim zdaniem stety, pisząc książkę o takiej tematyce nie da się tego zrobić tak, aby uniknąć lolcontentu. I Seks analny bez tajemnic to potwierdza. Autorka stara się jak może, żeby ująć temat w miarę możliwie jak najbardziej profesjonalnie, ale z drugiej strony bez naukowego zadęcia, które ludzi by odstraszało. A tłumacz napocił się pewnie jeszcze bardziej i... wyszło jak wyszło. Siłą rzeczy, książka w wielu miejscach przyprawia o niekontrolowane ataki śmiechu mogące pomóc rozluźnić zwieracze (czyli może o to chodziło?). Nie ma możliwości, żeby nie wybuchnąć śmiechem czytając przemyślenia w stylu "Kiedy otworzycie się na rozmowę, otworzą się przed wami także wasze zwieracze, wierzcie mi".
Czy więc polecam tę książkę? Cóż, jest z nią jak z książkami stricte naukowymi, służą konkretnemu celowi. Jeśli więc chcecie zacząć uprawiać seks analny, a nie wiecie jak się do tego zabrać- zdecydowanie polecam. Jeśli chcecie przekonać do seksu analnego partnerkę- zdecydowanie polecam szczególnie, że została napisana przez kobietę. Jeśli tylko chcecie się pośmiać, czy kupić żeby kupić. Hm... Nie marnowałbym kasy chyba, że cierpicie na jej nadmiar. A po co ja kupiłem? For shit and giggles.
Pierwsze co rzuca się w oczy po wzięciu tego tytułu do ręki, to jakość wydania. Nie spodziewałem się tego, co dostałem. Patrzę na moje regały i szukam czegoś, co mogłoby konkurować z Seksem analnym bez tajemnic i ciężko cokolwiek znaleźć. Może artbooki mangaków, cała reszta zdecydowanie ustępuje. 176 stron papieru kredowego, napchane do granic możliwości kolorowymi zdjęciami i kolorowymi wyróżnikami różnych części tekstu. Dobrze dobrana czcionka, doskonale sformatowany tekst. Książka dodatkowo jest też szyta. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem. Nie tego się spodziewałem po książce za kilka zł traktującej o ruchaniu w tyłek.
Okładki i wnętrza. Nauka zdecydowanie przegrywa z chińskimi bajkami i analem...
A co w środku? Książka podzielona jest na 15 rozdziałów, z czego 3 są oszukane. W sensie są dokładnie tym samym, czyli historyjkami erotycznymi, są nawet tak samo zatytułowane, więc realnie jest ich 12. Krok po kroku przedstawiają czytelnikowi zagadnienie seksu analnego (no shit Sherlock...) zaczynając od budowy narządów rozrodczych i odbytu, a kończąc na pozycjach dla zaawansowanych akrobatów cyrkowych z 10 letnim stażem. Zostaje więc nam wytłumaczone, dlaczego "w tyłek boli" to mit, jak zacząć, żeby tego mitu nie powielać i gdzie szukać przyjemności (podpowiem- w dupie, hehehehe...). Znajdziemy też różne złote rady na temat tego, jakich środków poślizgowych używać i jakich zabawek, czy też pomysły na rozwiązanie problemów, o których nie pomyślelibyście, że możecie je mieć. Np. co zrobić, jeśli chcecie komuś wsadzać palce w tyłek, ale macie długie paznokcie i ani nie chcecie ich przycinać, ani nie chcecie podrażnić jelita? Odpowiedź okazuje się banalnie prosta. Wypychacie końcówki palców lateksowej rękawiczki watą i zakładacie na dłoń. Problem rozwiązany. 10/10. Nie wpadłbym na to. Wy też nie.
Stąd przechodzimy do opisu pozycji podzielonych według stopnia zaawansowania. Każda z nich jest naprawdę nieźle opisana. Wraz z plusami i minusami, alternatywnymi wariantami oraz poradami co jeszcze można robić w tak zwanym międzyczasie, gdy wciskamy coś w tyłek partnerce/partnerowi. Są też zdjęcia je obrazujące.
Książka ogółem jest pełna większych i mniejszych zdjęć, tematycznie związanych z wątkiem przewodnim tytułu (jeśli wyleciało Wam z głowy przypomnę- seks analny). Jest dużo nagości, ale jedyne co zobaczycie w pełnej krasie to cycki. Modele zawsze tak się wyginają, że nic innego nie widać. Zdjęcia aspirują do bycia zmysłowymi i całkiem im się to udaje. W galerii sztuki pewnie nigdy się nie znajdą, ale nie ma w nich tego pornograficznego zacięcia. Podobnie sprawa ma się ze wspomnianymi wyżej rozdziałami-opowiadaniami.
Jeśli ktoś piszę książkę o seksie analnym z pozycji wykładania na uniwersytetach seksualności, płci i feminizmu, to należy się spodziewać, że zrobi to z nowoczesnym podejściem do zagadnienia. Czyt. książka porusza kwestię wzięcia w tyłek dla każdego, niezależnie czy jest hetero/homoseksualnym mężczyzną/kobietą w związki z mężczyzną/kobietą. Losujcie dowolne zestawienia tych trzech, z pewnością znajdzie się dla takiego związku jakaś informacja i dobra rada.
Niestety, a właściwie moim zdaniem stety, pisząc książkę o takiej tematyce nie da się tego zrobić tak, aby uniknąć lolcontentu. I Seks analny bez tajemnic to potwierdza. Autorka stara się jak może, żeby ująć temat w miarę możliwie jak najbardziej profesjonalnie, ale z drugiej strony bez naukowego zadęcia, które ludzi by odstraszało. A tłumacz napocił się pewnie jeszcze bardziej i... wyszło jak wyszło. Siłą rzeczy, książka w wielu miejscach przyprawia o niekontrolowane ataki śmiechu mogące pomóc rozluźnić zwieracze (czyli może o to chodziło?). Nie ma możliwości, żeby nie wybuchnąć śmiechem czytając przemyślenia w stylu "Kiedy otworzycie się na rozmowę, otworzą się przed wami także wasze zwieracze, wierzcie mi".
Czy więc polecam tę książkę? Cóż, jest z nią jak z książkami stricte naukowymi, służą konkretnemu celowi. Jeśli więc chcecie zacząć uprawiać seks analny, a nie wiecie jak się do tego zabrać- zdecydowanie polecam. Jeśli chcecie przekonać do seksu analnego partnerkę- zdecydowanie polecam szczególnie, że została napisana przez kobietę. Jeśli tylko chcecie się pośmiać, czy kupić żeby kupić. Hm... Nie marnowałbym kasy chyba, że cierpicie na jej nadmiar. A po co ja kupiłem? For shit and giggles.





