Myślicie, że porno (i seks) to takie heheheszki, wszystko śmiesznie i w ogóle? To źle myślicie. Porno to ciężka praca, wymagająca wyrzeczeń i narażająca na urazy i kontuzje mniej lub bardziej bolesne. Pomyślałem więc, że dobrze byłoby przyjrzeć się im w serii notek poświęconym tylko temu tematowi.
Dziś zaczniemy od czegoś niezbyt skomplikowanego. Złamanie prącia. Bo jak wszyscy wiemy w penisie jest kość, prawda? Jeśli potwierdziliście, to jesteście głupi. Kuśka ludzka nie ma w sobie żadnej kości, a mimo to można ją złamać. Przyjrzyjmy się więc wpierw, jak on w środku wygląda.
Jak widzicie, nie ma wewnątrz kości, jak więc można go złamać? Fractura penis, bo tak po łacinie się to nazywa, zachodzi w momencie przerwania ciągłości błony białawej ciała jamistego. Towarzyszy temu silny ból i czasami trzask pękających naczyń, stąd określenie "złamanie". Dochodzi do niego w czasie erekcji, która natychmiast ustępuje, tworzy się krwiak, następuje obrzęk. Członek przyjmuje "saksofonopodobny kształt". Płaczę ze śmiechu w tym momencie. Choć to z pewnością nic zabawnego i wymaga natychmiastowej pomocy medycznej.
Na szczęście, jest to rzadka przypadłość, statystycznie 1-2% wszystkich urazów tego organu. Może nastąpić w trakcie "atypowego" seksu i masturbacji. Cokolwiek to pojęcie znaczy, to na pewno występuje w porno.
Czy w tej scenie doszło do "złamania" penisa? Cóż wymogi ("atypowy" seks, erekcja) i reakcja (ból i zanik erekcji) nastąpiły. W najlepszym więc razie, było do tej kontuzji niezwykle blisko. Dlatego uważajcie, bo jak widać, przed tym prezerwatywa nie chroni. A za jakiś czas kolejne zagrożenie. Stay tuned.





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz